Relacja z wyprawy do polskich winnic
LUBUSKIE WARTE ZACHODU!
Podróże po kraju powoli wracają na dawne tory. Nie mogliśmy więc sobie odmówić pierwszej okazji, by sprawdzić, jak się mają polskie winnice i wina w nich produkowane. Zjawiliśmy się niedawno pod Zieloną Górą, by w trakcie rejsu po Odrze podziwiać miłe dla oka widoki, na komentowanych degustacjach spróbować tamtejszych win od Winnicy Miłosz i Winnogóry oraz na własnej skórze przekonać się, że Lubuskie jest warte zachodu!
Pozytywne wrażenie zrobiły na nas musujące wina z Winnicy Miłosz, które mają nawiązywać do historii winiarskiej regionu zielonogórskiego. To tam w 1826 roku powstał bowiem pierwszy niemiecki Sekt i jedna z największych w Niemczech i Europie Środkowej wytwórnia win musujących Grempler&CO. Zielona Góra, zaraz po Szampanii, była wówczas drugim największym ośrodkiem produkcji win musujących metodą tradycyjną, a wina Gremplera zdobywały medale na międzynarodowych konkursach – m.in. brąz Wystawie Światowej w 1855 r. Dziś właściciel winnicy wytwarza właśnie metodą tradycyjną dwa wina: Grempler Sekt 2017 Zweigelt Blanc de Noirs i Grempler Sekt 2017 Zweigelt Rose. Oba leżakują na osadzie drożdżowym przez 20 miesięcy, wtórną fermentację przechodzą w butelkach. Warto zaznaczyć, że wina degustowaliśmy w zabytkowej piwnicy winiarskiej z 1786 roku. Przyznacie, że z taką historią już z samej opowieści te wina brzmią jak rarytas.
Winnogóra zaskoczyła nas za to unikalnym połączeniem ogrodu dendrologicznego i winnicy. W obu tych częściach odzwierciedlają się największe radości i pasje właścicieli – do przyrody, uprawy winorośli i produkcji wina. Piękne otoczenie 30 tys. m² kwitnących drzew i krzewów, uzupełnionych kolekcjami funkii, wietlic, kolorowych bylin i róż, zrobiło swoje. W takich okolicznościach degustacja każdego z win była dla nas niespieszną przyjemnością. W kieliszkach pojawiły się pinot noir– duma właścicieli winnicy, pełen werwy i owocu gołubok oraz lekki, wakacyjny róż (również na bazie pinot noir), który jednogłośnie ogłosiliśmy winem idealnym do popijania w ciepłe popołudnie nad basenem. Wspomnijmy jeszcze, że trzecią, i wcale nie ostatnią, pasją właścicieli Winnogóry są stare samochody (niektóre z nich znajdziecie nawet na etykietach ich win).