Relacja z wyprawy do RPA
MISJA RPA: CZAS START !
O wyprawie szlakiem winnic RPA marzyliśmy od początku projektu MISJA WINO. Jakież było podekscytowanie, kiedy wiedzieliśmy, że nasze marzenie za chwilę się ziści. Ale do rzeczy… Jak zwykle w biegu pakujemy walizki. Punkt obowiązkowy: misyjna flaga – nieodłączny element każdego grupowego zdjęcia. Wszystko gotowe! Ruszamy!
Z większością grupy spotykamy się na lotnisku w Warszawie. Szybka nauka imion, wymiana winnych doświadczeń – już wiemy, że to będzie super grupa. Czeka nas długi lot, ale wszystko rekompensuje perspektywa 10 dni w jednym z najpiękniejszych krajów winiarskich Nowego Świata. Na miejsce docieramy o poranku. Kapsztad wita nas bezchmurnym niebem. Na lotnisku spotykamy lokalną przewodniczkę – Ferne, która zaraża niesamowitą energią. Szybki przejazd do hotelu, chwila na relaks oraz pierwszy wspólny lunch w hotelu, położonym przy samej promenadzie z widokiem na Ocean Atlantycki. Jako, że plan jest napięty, nie próżnujemy. Ruszamy na Wzgórze Sygnałowe, z którego rozpościerają się widoki zapierające dech w piersiach.
Do kolacji mamy jeszcze chwilę, więc udaje nam się odwiedzić dzielnicę słynnych, kolorowych domków – Bo-Kap. Czas na kilka kultowych fotek! O zbliżającej się kolacji przypominają nam burczące brzuchy. Przekraczając próg restauracji, czujemy, że wkraczamy w zupełnie inny świat. Piękne wnętrza, afrykańska muzyka oraz genialna eklektyczna kuchnia. To jest to na co czekaliśmy. Czegoś brakuje w tej doskonałej układance? Oczywiście wina! Czym prędzej śledzimy pozycje w karcie i wybieramy flagowe szczepy Południowej Afryki: soczyste, cytrusowe chenin blanc oraz owocowy, skoncentrowany pinotage.
CZY TU SĄ PINGWINY?
Tak to dziś! Dziś zobaczymy słynne pingwiny. Zanim to nastąpi ruszamy na najbardziej wysunięty na południowy zachód kraniec Afryki – Przylądek Dobrej Nadziei. Schodek po schodku docieramy do słynnej latarni morskiej, gdzie podziwiamy widok na wzburzony ocean. Zgodnie z planem udajemy się na kameralną plażę, gdzie witają nas słodkie na pozór zwierzątka. Są tak rozczulające, że mamy je ochotę przytulić. Szczęśliwie przed przypływem czułości, dowiadujemy się, że swoim słodkim dzióbkiem są w stanie odgryźć palec. Chęć na przytulanie mija bezpowrotnie 🙂
MISJA WINO zobowiązuje, dlatego ruszamy do pierwszej winnicy na naszym winnym szlaku. Na miejscu czeka na nas lunch w formie pikniku oraz degustacja win. Zaczynamy orzeźwiającym sauvignon blanc, następnie kosztujemy jego poważniejszej wersji, która dojrzewała przez kilka miesięcy w dębowych beczkach. Kończymy jednym z najpopularniejszych szczepów na świecie – tanicznym cabernet sauvignon.
W drodze powrotnej do Kapsztadu, zatrzymujemy się na kilka chwil w porcie w Kalk Bay, gdzie spotykamy uchatki, które nic sobie nie robią z naszej wizyty i ponad wszystko cenią święty spokój. Dzień kończymy kolacją pod znakiem owoców morza i białego wina.
Fot. Mirosław Borys
NASZ SPOSÓB NA WALENTYNKI
Jak uczcić dzień zakochanych w RPA? Oczywiście degustacją win musujących w towarzystwie słodkich nugatów. Słynne południowoafrykańskie Cap Classique – wina musujące produkowane metodą szampańską zaskakują swoim ciężarem i klasą. Nasze serca zdobywa, dojrzewany na osadzie przez 18 miesięcy (!) kupaż chardonnay i pinot noir. Na koniec niespodzianka, mamy okazję obserwować pierwszy etap produkcji wina – proces zgniatania gron sauvignon blanc, które przed chwilą zostały zebrane z krzaków. Jako, że nasze apetyty winiarskie zostały rozbudzone, udajemy się do kolejnej winnicy, gdzie mamy okazję kosztować win w połączeniu z lokalnymi serami i oliwą specjalnie dobranymi do poszczególnych pozycji. Późnym popołudniem docieramy do kolejnego hotelu, niezwykle klimatycznej, holenderskiej posiadłości, gdzie przyrządzamy kolację z lokalnych produktów i do później nocy rozmawiamy nie tylko o winie…
Fot. Mirosław Borys
JESZCZE WIĘCEJ WINA
Kolejnego dnia pozwalamy sobie odejść od planu i dajemy się ponieść spontaniczności. Zaczynamy wizytą w niezwykłej winnicy z ogrodami zakładanymi przez Kompanię Wschodnioindyjską. Kolejny przystanek to oryginalna degustacja z muffinami, specjalnie dopasowanymi do stylu poszczególnych win. Uwiodło nas połączenie gewurztraminera z muffinem opartym o lokalne zioło buhu, które niezwykle uwypukliło przyprawowy charakter wina. Ale nie samym winem człowiek żyje! Czas na lunch! Braai to tutejsza specjalność – grillowane lokalne mięsa. Czeka na nas też niespodzianka. Będziemy się bawić w winemakerów. Nasze zadanie to stworzenie perfekcyjnego kupażu na bazie trzech szczepów: pinotage, shiraz oraz merlot. Dzielimy się na 3 grupy, tworzymy własne kupaże i głosujemy na najlepsze wino. Targa nami żądza wygranej. Świetna zabawa i ogrom śmiechu!
Fot. Mirosław Borys
TARG, OSTRYGI, CAP CLASSIQUE – TRIO IDEALNE!
Dzień zaczynamy od wizyty w urokliwym miasteczku Franschoek. Szybki spacer wąskimi uliczkami, wizyta pod pomnikiem Hugenotów i czas wolny. Okazuje się, że wszyscy docieramy na lokalny targ, pełen pamiątek, stoisk z jedzeniem i… wina. Zatrzymują nas różowe bąbelki i ostrygi w zawrotnej cenie 5 zł za sztukę. Kochamy takie miejsca! Przed nami droga do kolejnego hotelu w dolinie Breede River. Po drodze krótki przystanek w futurystycznej winnicy, kieliszek wina (może dwa ;)) i ruszamy dalej. Zmęczeni, ale szczęśliwi docieramy do hotelu. Czas na szybki prysznic i ruszamy na kolację degustacyjną. Kuchnia RPA to prawdziwa poezja! Misja Dieta potrzebna od zaraz !
Fot. Mirosław Borys
ARABELLA – SIELSKA KRAINA
Szybkie śniadanie, chwila relaksu na tarasie i pędzimy na degustacje oliwy do pobliskiej farmy. Wita nas sympatyczny właściciel z gromadką psów, które szczęśliwie nie reagują agresywnie na zapach wina 😉 Krótka pogawędka o produkcji oliwy oraz pasji do gotowania właściciela. Próbujemy różnych rodzajów oliwek, tapenad, które kosztujemy z wypiekanym na miejscu chlebem. Kolejny przystanek to wyczekiwana wizyta w winnicy Arabella. Gdy przejeżdżamy przez bramę ukazuje się nam piękna posiadłość z hektarami winnic oraz końmi rasy arabskiej. Witają nas sami właściciele. Krótki spacer po winnicy, wyjaśnienie metod produkcji oraz lunch z widokiem na winnicę. Kosztujemy słynnej w tym miejscu jagnięciny popijając do tego pinotage. Gościnność właścicieli nas urzeka. Wypijamy hektolitry wina i w dobrych humorach wracamy do naszego hotelu. Nie jest to zwykły hotel. Każdy pokój skrywa robota o imieniu „Alexa”, która na nasz rozkaz zasłania okna, zapala światło, włącza muzykę – od opery Carmen po Modern Talking. Jedyna rzecz, która przerasta umiejętności Alexy to zapełnianie naszych kieliszków. Resztę dnia spędzamy kontynuując degustację win Arabella nad brzegiem basenu. Dzień uznajemy za udany!
CZAS NA SAFARI
Wizyta w RPA nie może obyć się bez safari. Dlatego udajemy się do prywatnego rezerwatu, gdzie będziemy mieli szansę na obcowanie z dzikimi zwierzętami. Docieramy do niezwykłego hotelu, położonego na powierzchni 5 tys. hektarów. Nocujemy w namiotach… ale jakich! Mieszczą one w swych wnętrzach stacjonarną łazienkę, wielkie łóżko z baldachimem oraz taras z widokiem na piękny rezerwat. Po lunchu, na którym, mamy okazję spróbować strusia, antylopę oraz krokodyla ruszamy na pierwsze safari. Z jeepów obserwujemy nosorożce, antylopy, rozczulające żyrafy oraz słonie. Gdzie jest lew? – pytamy. Przewodnik uspokaja, że może uda nam się wytropić go jutro.
Fot. Mirosław Borys
W POSZUKIWANIU KRÓLA ZWIERZĄT
Dziś cel jest jeden! Wytropić lwa. Zdeterminowani budzimy się o 5, by godzinę później ruszyć na kolejne safari. Po godzinnych poszukiwaniach spotykamy dwie lwice, które nie patrzą na nas zbyt przyjacielskim wzrokiem i budzą nasz respekt. Nagle na fotele sadza nas potężny ryk. Okazuje się, że w zaroślach skrywa się lew, który zajada się tym co wcześniej upolował. Usatysfakcjonowani wracamy na śniadanie i z lampką bąbelków w dłoni cieszymy się pięknymi widokami z hotelowego tarasu.
Fot. Mirosław Borys
LOTHIAN – RAJ WINOMANIAKÓW
Jeden z ostatnich dni poświęcamy na wizytę u kolejnego z naszych producentów – winnicy Lothian. W drodze na degustację zatrzymujemy się na Przylądku Igielnym – najbardziej na południe wysuniętym krańcu Afryki, gdzie mieszają się wody dwóch oceanów Atlantyckiego i Indyjskiego. Czas na pamiątkowe zdjęcia. Spragnieni nowych wrażeń pędzimy do winnicy. Winnica Lothian położona jest w jednym z chłodniejszych regionów RPA – Elgin. Specyficzny mikroklimat oraz bliskość oceanu sprawiają, że wina odznaczają się niezwykłą elegancją i klasą. Zaczynamy różowym Cap Classique opartym o szczep pinot noir, następnie rewelacyjne chardonnay dojrzewane w beczce przez kilka miesięcy oraz król szczepów białych – riesling. Jakie jest nasze zaskoczenie, kiedy dwa kolejne roczniki są kompletnie różne w odbiorze. 2017 – petrolowy, przyprawowy bardzo nieoczywisty. Z kolei 2018 to istna owocowa bomba. Świat winiarstwa jest pasjonujący! Po degustacji z widokiem na piękne jezioro udajemy się na zasłużony lunch do pobliskiej restauracji, gdzie jemy najlepsze w naszym życiu steki w towarzystwie eleganckiego pinot noir od Lothiana. Do Kapsztadu docieramy późnym wieczorem, najwytrwalsi udają się na spacer oraz kolację do centrum miasta.
Fot. Mirosław Borys
WSZYSTKO CO DOBRE SZYBKO SIĘ KOŃCZY!
Ten dzień zamierzamy wycisnąć jak cytrynę! Wstajemy wcześnie rano i ruszamy do centrum miasta, gdzie odwiedzamy afrykański targ z rękodziełem. W napięciu czekamy na decyzję, czy kolejka na Górę Stołową zostanie uruchomiona. Zagrożeniem jest silny wiatr. Jak tylko otrzymujemy sygnał, że kolejka działa, ruszamy naszym busikiem w górę. William, nasz kierowca pędzi jak szalony. Szczęśliwie kolejka do wagonika nie jest zbyt długa, dlatego szybko udaje nam się wjechać na jeden z 7 cudów świata. Pogoda jest idealna: pełne słońce, lekki wiaterek. Widok na miasto, ocean oraz otaczające pasma górskie zwala nas z nóg. Na koniec wyprawy marzymy, żeby zamoczyć po raz ostatni stopy w Oceanie. Co prawda w związku z zimnym prądem Bengalskim Ocean ma ok. 10 stopni, a nasze nogi po minucie drętwieją, ale było warto! Jeszcze tylko lunch w restauracji na plaży Camps Bay i ruszamy na lotnisko.
Wszystko co dobre szybko się kończy. Nadszedł czas powrotu do domu. RPA na zawsze zostanie w naszej pamięci. To kraj kontrastów, niezwykłej kultury, rewelacyjnej kuchni oraz zniewalających win. Ich różnorodność pozwala na zatopienie się w fascynującym winiarskim świecie. Na pewno tu wrócimy!
Fot. Mirosław Borys